sobota, 31 października 2015
Teodor i kapcie mojego taty
Nie pamiętam , którego dnia to było , ale pamiętam to jak by to było dzisiaj . Wyciągnęłam Teodora z klatki , aby pobiegał , a mój tata w samym czasie grał w pasjansa na laptopie . Teodor momentalnie pobiegł pod stół i zaczął wąchać jego kapcie . Ja mówię do niego : Co ty robisz !!!! Teodor !!! Odszedł , ale za chwilę znów zaczął wąchać tatowe kapcie . Wtedy mój tata zaczął się z nim bawić dotykając go stopą . W końcu dał spokój i zabrałam go spod stołu .Powtarzające się tego typu sytuacje były bardzo często . Niestety nie mam zdjęcia lub filmu , bo nie pomyślałam ,żeby uwiecznić tą sytuację .
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cześć w końcu znalazłam chwilkę vzasu ale dopiero co wrocilam po chorobie do szkoły a tu tyle trzeba nadrobić ale bym sobie nie darowała żeby nie przeczytać o twojm kroliku .Ten twój Teodor to był taki mieszaniec kota bo lubił skakać jak akrobata teraz dowiaduję się że też miał coś z pieska bo za zwyczaj to psy lubią kapcie.Niestety dalej muszę brać się do pracy nie ma tak lekko.Przyrzekam wpadać . A ty pisz może z tego powstanie książka .Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa też byłam chora i nadrabiam zaległości (dosyć spore) . Zgadzam się Teodor był mieszańcem - ,,krzyżówką" . Oczywiście jak tylko będę miała czas to będę wpisywała nowe posty .
UsuńCześć moja mama przeczytała twój blog i bardzo jej się podobało .Pozdrawiam wierna fanka Teodora
OdpowiedzUsuńTo fajnie , dziękuję twojej mamie .
UsuńPozdrawiam
autorka bloga