Wspaniałe spędzone lata z Teosiem

poniedziałek, 14 marca 2016

Koniec !

Oto ostatni post zakańczając mój blog . Opisałam w nim najważniejsze przeżycia z pobytu Teodora u mnie w domu w tzw.  ''pigułce" . Liczę , że innym spodoba się ten blog i zwiększy się liczba komentarzy , bo to naprawdę była przyjaźń aż do samego końca . Nie chcę opisywać śmierci Teodora , bo pewnie czytający ten blog by się na końcu popłakał . Tytuł może być dla niektórych nieodpowiedni , ale dla mnie jest idealny . Na razie nie planuję nowego zwierzątka , bo uważam , że nie ma tego drugiego królika , bądź innego zwierzątka jak mój Teodor .

Teodor jako pilny uczeń

Wieczorem odrabiałam lekcje . Mama wyciągnęła na chwilę mojego królika , aby przez chwilkę pobiegał . A tu nagle Teodor podbiegł pod biurko i zaczął mnie obkręcać wokół nóg , i od razu przyjemniej było odrabiać lekcje , a jak miałam się uczyć na jakąś klasówkę , to uczyłam się razem z nim , a on pilnie mnie słuchał. I tak o to okazało się , że jakby istniała szkoła dla królików to Teodor byłby najlepszym uczniem tej owo szkoły .

wtorek, 8 grudnia 2015

Teodorowy poligon

Był to bardzo długi poligon. Polegał on na tym, że Teodor miał :
Po pierwsze, przebiegnąć dwa razy od mojego pokoju aż do kuchni .
Po drugie, trzy razy obkręcić się wokół moich nóg
I na sam koniec bezszelestnie wejść do klatki.
Było trochę problemów co do bezszelestnego wejścia do klatki, ale ogólnie dawał rade i dostał medal pierwszego miejsca w postaci swojego ulubionego przysmaku - maczugi.
Był to naprawdę wspaniały dzień i okazało się, że Teodor ma naprawdę wspaniała kondycje i nie wychodzi z wprawy z czego byłam bardzo zadowolona .

czwartek, 19 listopada 2015

Pierwsze obcinanie pazurów Teodora w domu

Było to w sobotę, konkretnej daty nie pamiętam. Moja mama wyciągnęła Teodora z klatki i ułożyła go w kuchni. Tatę poprosiła, żeby przytrzymał Teodora, żeby nie wierzgał. Mama wzięła nożyczki, które dostała od weterynarza w dniu szczepienia Teodora i zaczynała obcinać. Teodor trochę się wierzgał, ale mój tata mocno go trzymał, żeby nie uciekł. Ja patrzyłam i uspokajałam Teodora, a mama obcinając pazury też go uspokajała. Gdy obcinanie zostało już zakończone to mój tata puścił Teodora wolno i jak zwykłe popędził przed klatkę, a ja otworzyłam mu górę klatki i Teodor po krótkim zastanowieniu wskoczył do klatki. Pogłaskałam go przez chwilę i powiedziałam mu, że bardzo z niego dzielny króliczek.

wtorek, 17 listopada 2015

Przysmak Teodora i zabawna z tym związana sytuacja

Było to kiedy postanowiłam dać Teosiowi po raz pierwszy maczugę ( ziarenka karmy na patyku). Było to rano. Podeszłam do klatki wyciągnęłam z pudełka 1 maczugę i nagle Teodor zaczął energicznie chodzić po klatce. Jak wryty chodził za maczugą, aż w końcu powiesiłam mu maczugę na jeden z prętów klatki. Od razu wziął się za jedzenie maczugi. Po południu gdy chciałam zobaczyć ile zostało z maczugi, którą dałam mu rano, okazało się, że został suchy patyki - wszystko było obgryzione. I za każdym razem było tak samo i pozostało do samego końca .

piątek, 13 listopada 2015

Jak przebiegało czesanie Teodora

Czesałam go zawsze raz w tygodniu. Była to sobota lub niedziela, bo od poniedziałku do piątku chodziłam do szkoły, a potem odrabiałam lekcje. Brałam go zawsze do kuchni, czesałam go taką różową specjalną szczotką i przynosiłam wiaderko gdyby jakieś kudełki sierści były na szczotce. Jak zaczęłam go czesać to wiercił się w te i we w te, bo i podłoga była trochę śliska jak dla Teodora łapek. No to zaczęłam do niego gadać, że jest u fryzjera, że musi mieć ładną fryzurę i przestał się wiercić. No i czesałam go tak ok.10 minut i gdy już skończyłam puściłam go wolno i pobiegł z prędkością światła przed klatkę, pomyślał chwilę i wskoczył do klatki górnym otworem.

niedziela, 8 listopada 2015

Jak Teodor okazuje radość ?

To krótka, ale bardzo intrygująca historia. Chodziłam wtedy do 1 gimnazjum i chyba to był drugi semestr. Było to wieczorem, gdzieś około godziny 19:00, gdy odrabiałam lekcje. Postanowiłam zrobić sobie krótką przerwę i wyciągnęłam Teosia. Gdy postanowiłam wrócić z powrotem do nauki, zapomniałam schować Teodora do klatki, a Teodor wszedł pod moje biurko i zaczął biegać wokół moich nóg. W pierwszej chwili byłam totalnie zaskoczona, ale potem pomyślałam, że pewnie tak tylko biega - że zwariował. Ale okazało się inaczej. Teoś w ten sposób okazał mi radość, za to, że go wyciągnęłam z klatki i, że się  z nim pobawiłam przerywając naukę, czyli okazał mi radość za to, że nie siedzę tylko przy książkach i nie zapominam o swoim zwierzątku .